„Prosimy o płatność gotówką” – dlaczego?
Jeżeli miałbym się doszukiwać plusów w (minionej miejmy nadzieję pandemii Covid-19) to z pewnością jest nim z pewnością upowszechnienie płatności elektronicznych w punkatach sprzeażowych oraz usługowych.
A jednak ostatnio zauważyłem, że usługodawcy, z których usług korzystam po uprzednim umówieniu się na wizytę czyli: fryzjer, lekarz, mechanik itp z góry uprzedzają, że „prosimy o płatność gotówką”.
Jestem (staram się być) nowoczesnym mężczyzną (w średnim wieku). Od dwóch lat nie nosze przy sobie portfela. Ten leży w … bezpiecznym miejscu, ale właściwie to gotówki tam nie znajdę. Wszystko czego potrzebuję mam w telefonie. Płacę ApplePay, dokumenty mam w mObywatel. W etui mam jeden banknot w razie czego, ale nie użyłem go od pół roku. Płacę zbliżeniowo i w Polsce i za jej granicami.
Płatność gotówką oznacza dla mnie konieczność sięgnięcia po portfel, którego nie mam przy sobie by przy pomocy fizycznej karty wypłacić gotówkę, którą mam zapłacić usługodawcy. Ewentualnie znalezienie bankomatu, który wypłaci mi gotówkę na #Blik’a (taki nowoczesny jestem).
Zastanawiam się co się stało z wygodą i bezpieczeństwem jakie wiążą się z płatnościami elektronicznymi. Dlaczego dostawcy usług … nazwijmy je profesjonalnymi utrudniają mi i innym klientom życie (tak to postrzegam).
Na początku myślałem, że chodzi o awarię terminali. Zdarzają się. Rozumiem. Siła wyższa. Zresztą na początku faktycznie takie argumenty słyszałem.
Zapytałem jednego z nich (siedząc na fotelu fryzjera. Na marginesie dopóki nie poszedłem do barbera nie pomyślałbym nawet, że facet może spędzić u fryzjera półtorej godziny na fotelu) „Leo, why?” odpowiedź była podobna jak w reklamie BZ WBK, w której Leo Beenhakker wystąpił „dla pieniędzy”. O ile prowizja od pojedynczej transakcji jest przez nich niezauważalna i nieodczuwalna, to kiedy przychodzi miesięczne rozliczenie okazuje się, że są to kwoty powyżej 1000 złotych.
Czytając w myślach czytelników tego posta zapewne wielu z was zapyta „to czemu nie zmienisz usługodawcy na takiego co ma sprawny terminal?” No cóż fryzjer, lekarz i mechanik to ludzie, do których chodzisz bo im ufasz. Albo przynajmniej chcesz w to wierzyć, żeby czuć się dobrze. Być może gdzie indziej będzie lepiej, ale jak to mówią „lepszy diabeł znany niż nieznany”.
Ciekaw jestem Waszych doświadczeń i na ile Wam przeszkadza taki stan rzeczy. Ja oceniam ją z własnej perspektywy oraz klientomaniackiego zacięcia. Zapraszam do rozmowy.